Zdrowotny update XXII

Mała aktualizacja mojego zdrowotnego wątku. Trochę się ostatnio podziało stąd naszło mnie znowu natchnienie na uzupełnienie mojego smutnego pamiętniczka.

Odebrałem jakiś czas temu wyniki na onkologii. Markery w normie, RTG bez zmian. Szybkie wyznaczenie kolejnego terminu tomografu. Nie wiem w jaki sposób lekarze w Gliwicach odliczają czas ale w kwietniu stuknęły mi 2 lata obserwacji więc następny tomograf powinienem mieć za rok. A w Gliwicach mają zbyt mało pacjentów potrzebujących tomografu więc w lipcu mam TK wszystkiego – miednicy mniejszej, jamy brzusznej i klatki piersiowej. Gdzieś kiedyś liczyłem ile promieniowania przyjmę w trakcie obserwacji. Problem w tym, że w obliczeniach nie uwzględniłem lekarskiej nadgorliwości więc muszę być gotowy na nieco większą dawkę promieniowania i kontrastu. No ale trudno, cieszę się tym, że na chwilę obecną brak jest oznak rozsiewu.

Co do jelit. Skończyłem kolejne testy:

  • Gabapentyna – zero efektów, brałem 600 mg na dobę ale nie widziałem żadnych zmian
  • Colostop – zero efektów. Szkoda pieniędzy i czasu na to.

Jako, że ostatnio znowu mi jelita dokuczają, zdecydowałem się na kurację Nifuroksazydem i SanProbi IBSem. Na razie bez zmian.

Nie wspominałem do tej pory o pewnym ważnym fakcie, który ostatnio się wydarzył w moim życiu. Poznałem Kobietę, która wywróciła mój świat do góry nogami. Przez tyle lat tak bardzo zabunkrowałem się w mojej piwnicy wraz z moją samotnością i rozwścieczoną okrężnicą, że byłem pewny, że nawet gdyby postawić przede mną kobietę idealną, nie byłby w stanie wykrzesać z siebie ani grama uczuć. A tu proszę. Przypadek sprawił, że spotkałem Kobietę dla której straciłem głowę. Dzięki Niej wiem już jak to jest zapomnieć o bożym świecie i po prostu poczuć się wreszcie szczęśliwym. I tylko spać mi nie daje strach przed tym, że coś zrobię nie tak, coś zepsuję lub czemuś nie podołam, czy to z powodu brzucha czy tego, że jestem bardzo trudny w obyciu.

Zaszufladkowano do kategorii Nowotwory złośliwe jądra, Ogólne, Zespół Jelita Drażliwego | 5 komentarzy

Zdrowotny update XXI

Trochę mnie tu nie było. Już zapomniałem jak mój smutny blog wygląda. Pora jednak wrócić do regularnego notowania progresu i regresu w moich poszukiwaniach normalnego życia.

Zakończyłem ostatnio kilka kolejnych eksperymentów więc stwierdziłem, że napiszę na ten temat chociaż dwa zdania podsumowania. Przechodząc do konkretów:
Ibesan – zero efektu. Zjadłem 3 opakowania bez większych rezultatów. Jest drogi więc ten eksperyment mocno wytarmosił mój portfel,
leki antyhistaminowe – zero efektu. Ponoć są osoby, którym leki antyhistominowe pomagają, ja się niestety do nich nie zaliczam,
węglan wapnia – w moim przypadku jest to Calperos 500, jednak pasułka do każdego posiłku. I tutaj małe zaskoczenie bo mam wrażenie, że ma on lekkie działanie zapierające ale i tak rewelacji nie ma. Niemniej ten eksperyment polecam każdemu, kto nie ma przeciwwskazań do stosowania suplementów z wapniem.

Niedawno rozpocząłem kolejny eksperyment, tym razem z gabapentyną. I to niestety jest obecnie ostatni specyfiki na mojej eksperymentalnej liście.

Dzisiaj również miała miejsce kolejna wizyta na onkologii. Tym razem tylko markery i RTG klatki piersiowej. Za tydzień odbiór wyników. Znowu zaczyna się robić gorąco bo to wahające się bHCG nie daje mi spać. Z drugiej strony, jeśli badania wyjdą w porządku, będzie to oznaczać oficjalne zamknięcie 2 lat obserwacji w trakcie których ryzyko wznowy jest zdecydowanie największe. Liczę więc na to, że za tydzień będę miał co świętować bo chemioterapia obecnie nie mieści się w moim grafiku.

Edit:
Byłbym zapomniał o jeszcze jednej sprawie. Od jakiegoś czasu stosuję dwa proszki, których używanie mogę uznać za trafiony pomysł: glukoza i BCAA. Pierwszy w zastępstwie cukru, drugi w celu uzupełnienia aminokwasów. Nawet mój rozsierdziony brzuch przyjmuje je bez większego problemu. Tylko nie wiem co na to moja trzustka… 😉

Zaszufladkowano do kategorii Diagnostyka, Nowotwory złośliwe jądra, Zdrowotny update, Zespół Jelita Drażliwego | 2 komentarze

Zdrowotny update XX

Dawno mnie tu nie było więc pora na mały update tego smutnego kącika. Kolejny wpis tym razem w sosie słodko-kwaśnym.

Jakiś czas temu odwiedziłem mojego gastroenterologa. W głębi ducha liczyłem, że może coś nowego, tym razem skutecznego, wymyśli. Dostałem Xifaxan (brałem go dawno temu) do tego Enterol i enzymy trawienne. Zapisał mi również Duspatalin, którego nie kupiłem bo zjadłem go już całe wiadro. Efekt terapii? Żaden. Na czas brania Xifaxanu czułem się nawet gorzej niż bez kuracją.

Nie ma już nadziei na żadną poprawę. Zjadłem już prawie wszystko co się da żeby brzuch ujarzmić i dalej jestem w tym samym miejscu. Zostało mi jeszcze kilka pomniejszych leków/suplementów (leki antyhistaminowe, Ibesan, Colilen IBS, gabapentyna) do sprawdzenia ale nie sądzę by cokolwiek uciszyło moje jelita.

Jestem również po kolejnej wizycie na onkologii. Wszystkie wyniki w normie. Za dwa miesiące kolejne markery oraz RTG klatki piersiowej. Jeśli dalej wszystko będzie w porządku to z czystym sumieniem będę mógł zamknąć pierwsze dwa lata aktywnej obserwacji. Potem jeszcze tylko trzy lata i temat będzie częściowo zamknięty 🙂

Zaszufladkowano do kategorii Nowotwory złośliwe jądra, Zespół Jelita Drażliwego | 3 komentarze

ZJD – kolejne wnioski

Jakiś czas temu wspominałem, że rozpocząłem testy kapsułek z olejkiem miętowym. Opakowanie kapsułek opróżniłem już jakiś czas temu ale nie miałem kiedy napisać o tym chociaż dwóch zdań.

Efekt działania? Żaden. Wręcz nawet powiedziałbym, że było gorzej. Jedyny, faktycznie odczuwalny efekt był taki, że po połknięciu kapsułek odbijało mi się miętą (pomimo tego, że kapsułki były niby dojelitowe). Dodatkowo czułem w trzewiach „pieczenie”. Nic przyjemnego.

Spróbowałem również kolejnego podejścia do ondansetronu. Również bez dobrych efektów. Zapierać, zapiera ale nie likwiduje wszystkich innych objawów. Porażka. Tym sposobem nie ma już czego testować ani gdzie szukać nadziei.

Wkurza mnie to wszystko podwójnie. Największy dyskomfort powoduje u mnie świadomość, że gdyby nie te wszystkie przygody jelitowo-jądrowe, mógłbym pracować dwa razy więcej, ćwiczyć dwa razy ciężej i korzystać z życia ile tylko wlezie. A, zapomniałbym. 5kg w plecy w ciągu ostatnich 2 miesięcy.

Jak żyć?

Zaszufladkowano do kategorii Zespół Jelita Drażliwego | 2 komentarze

NZJ – część XIII

Kolejna część mojego jądrowego wątku. 21 sierpnia miałem okazję udać się na kolejną wizytę kontrolną do COI w Gliwicach.

W wielkim skrócie – po wejściu do gabinetu lekarz był totalnie nieprzygotowany i po przegrzebaniu papierów stwierdził, że wyniki mojego TK jeszcze nie dotarły. Zbadał mi drugie jajko, sprawdził węzły chłonne na szyi po czym stwierdził, że trzeba czekać na opis TK, a to z kolei może potrwać godzinę lub nawet 3. Tym sposobem, wizyta w poradni ustalona na godzinę 9 przeciągnęła się do godziny 13. Wyniki odebrałem.

Tomografia całego tułowia wyszła czysta. Sporych wrażeń dostarczyły mi zaś wyniki markerów. LDH ponad 340 (norma do 220), bHCG na poziomie 1.8 (norma do 5) sprawiły, że moje ciśnienie jeszcze bardziej się podniosło. Co ciekawe, kiedy już opis TK się pojawił w szpitalnym systemie, lekarz nawet nie zaprosił mnie do gabinetu żeby powiedzieć co dalej. Po prostu dostałem papiery do ręki i tyle. Żadnego komentarza w związku z markerami.

Badania krwi wykonałem ponownie w sobotę i tutaj już LDH było w normie (177), zaś bHCG wyniosło 1.7. Czyli to przekroczenie, dosyć spore zresztą, normy przez LDH było spowodowane jakimś innym czynnikiem. Ale co jeśli byłby to objaw czegoś niepokojącego? Lekarz olał, może ja w sumie też powinienem.

Najbardziej jednak martwi mnie ten stale rosnący poziom bHCG. Wprawdzie jeszcze mieszczę się w normie ale czerwona kreska zaczyna się niebezpiecznie zbliżać. Jeśli któregoś dnia normę przekroczę będzie to sygnał, że pora na poważnie stawić się na oddziale onkologii. Wtedy jednak przeniosę się do innego szpitala…

Jeśli bHCG przekroczy górną granicę to, jak wspomniałem, będą dwie opcje. Albo jest to mój naturalny stan, reakcja organizmu na ubytek testosteronu lub pojawienie się przerzutów. Tylko gdzie niby te przerzuty miałyby się umiejscowić skoro na chwilę obecną TK całego tułowia jest czyste?

Kolejna kontrola w połowie grudnia. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że cała ta przygoda z onkologią będzie mnie tyle nerwów kosztować.

Na chwilę obecną mogę jednak uznać, że jestem czysty. Mogę zatem przeznaczyć wszystkie moje siły na jedyne co mam – pracę.

Zaszufladkowano do kategorii Nowotwory złośliwe jądra | Dodaj komentarz