Nie sądziłem, że na moim blogu poruszę pewne dosyć drażliwe tematy ale chyba miarka się przebrała. Ilekroć zagłębiam się w wątki zdrowotne na wszelkiej maści forach, prędzej czy później pojawiają się mafie farmaceutyczne. Temat zahacza nieco o teorie spiskowe ale można doszukać się tutaj kilku innych, dosyć ciekawych wątków, które myślę, że warto poruszyć. Zanim ktokolwiek odpali w moją stronę rakiety, pragnę zaznaczyć, że jestem wielkim przeciwnikiem wszelkiego rodzaju mafii oraz mariażu mafii z państwem.
Mafie farmaceutyczne są już wszędzie. Sądząc po tym co wypisują oraz wygadują ludzie w Internecie wychodzi ostatecznie na to, że nad chorymi, prócz oczywistego ucisku chorób i dolegliwości zdrowotnych, pastwią się jakieś ponad naturalne twory, często określane mianem mafii farmaceutycznych. Jestem w stanie całkowicie zrozumieć ten tok rozumowania, przepełniony goryczą oraz niemocą, które ogarniają każdego, kto na co dzień musi zmagać się z wieloma ograniczeniami spowodowanymi chorobą, czy też chorobami. Sam jestem chory już od wielu lat i pamiętam doskonale czasy kiedy szukałem winnego tego stanu rzeczy sądząc, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Ale moment… Jakiej sprawiedliwości? W jaki sposób można ją jednoznacznie zdefiniować? Czemu niby bezwzględna materia miałaby kierować się czymkolwiek co można tym mianem określić?
Obecnie jesteśmy świadkami wielu fantastycznych odkryć naukowych, które w widoczny sposób poprawiają komfort oraz długość życia. To samo tyczy się przemysłu farmaceutycznego. Można oczywiście narzekać, że postęp jest wolniejszy niż by się tego chciało ale bez dokładniejszej analizy i głębszego szukania przyczyn takiego stanu rzeczy, jest to zwykłe, bezproduktywne malkontenctwo. Pomimo ogromnego postępu, wiele chorób nadal jest nieuchwytnych, leczenie drogie i skomplikowane oraz niedostępne dla szerszego grona chorych. Tylko kto niby jest winny tej sytuacji?
Mafie farmaceutyczne, bazując na informacjach dostępnych w Internecie to bezosobowe twory, które rzekomo żerują na cierpieniu chorych i celowo doprowadzają do przedłużania w nieskończoność leczenia aby zarobić na chorych. Mam wrażenie, że większość chorych ogólnie obwinia przemysł farmaceutyczny za to, że robi coś „dla pieniędzy”, dla pogardzanego przez wszystkich zysku. Zatem tutaj proste pytania: na jakiej podstawie ktoś uzurpuje sobie prawo do decydowania o tym, kto i na czym ma zarabiać? Na jakiej podstawie ktoś wydaje osąd mówiący, że naukowcy, chemicy, przedsiębiorcy, dietetycy, lekarze i inni mają pracować nie dla zysku tylko dla „idei”? Z czego niby te grupy zawodowe mają się utrzymywać? Z miłości do świata? Skąd mają oni brać wszelkie zasoby potrzebne im do pracy jak narzędzia, materiały, wiedzę oraz czas? Żyjemy w świecie gdzie wszystkie te zasoby są dobrami rzadkimi, podlegają ekonomizacji, zaś pieniądz jest jedynym rozsądnym nośnikiem informacji o tym jak bardzo rzadkie i trudne w pozyskaniu są to środki. Zysk jest informacją, że praca oraz kapitał potrzebny do wynalezienia/wyprodukowania czegoś spotkały się z pozytywną akceptacją konsumentów (chorych). Obie strony takiego przedsięwzięcia zyskują: przemysł farmaceutyczny sprzedaje leki, które służą pacjentom. Osobną sprawą jest to, że obecnie nie mamy w zasadzie żadnego „wolnego rynku” usług medycznych stąd cały ten system rodzi coraz to większe patologie.
Bardziej dosadnie do tych, którzy krytykują działanie dla zysku: ilu z Was pracuje za darmo? Poświęca swój czas, wiedzę i umiejętności i nie oczekuje nic w zamian? Czy ktoś z chorych próbował kiedyś na własną rękę wymyślić coś co poprawiłoby sytuację chorych? No właśnie…
Miałem kiedyś okazję rozmawiać z chemikiem, który zajmował się materią ściśle związaną z medycyną. Opowiadał mi o tym, jak skomplikowanym i kosztochłonnym procesem jest wynalezienie, synteza, testowanie oraz sprzedaż leków i wyrobów medycznych. Tylko mały rozumek może się buntować w obliczu tak skomplikowanych procedur, nie rozumiejąc, że świat nie jest taki prosty jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Pomimo tego, że mój rozumek do zbyt obszernych nie należy, nie dziwi mnie to, że szukanie rozwiązań dla chorych jest takie trudne. Tak jak nie dziwi mnie to, że produkcja np. procesora, który siedzi w moim komputerze wymagała dziesiątek lat pracy tysięcy ludzi, od programistów do materiałoznawców. Czy moje stękanie na temat tego, że w piwnicach Intela są już kosmiczne procesory, a ja siedzę na starym Celeronie jest zatem uzasadnione? Nie, bo gdyby nie ten czy inni producent sprzętu, dłubałbym posty na moim blogu w kamiennych tabliczkach. To samo tyczy się leków i metod leczenia.
Jakie jeszcze zarzuty padają pod adresem firm farmaceutycznych, prócz tego, że skupiają się we wspomniane już mafie farmaceutyczne? Na przykład takie, że specjalnie trują ludzi, żeby potem ich leczyć. Zawyżają ceny produktów żeby wyciągnąć z chorych jak najwięcej pieniędzy żerując na ich bólu i beznadziei. Blokują wprowadzanie nowych metod leczenia mających odesłać stare metody do lamusa. I tutaj moje pytania: niby w jaki sposób tego typu praktyki mają się odbywać? Czemu nikt nie ponosi za to kary gdyż tego typu działania jawnie gwałcą czyjąś wolność i/lub własność? W jaki sposób nowa firma farmaceutyczna produkująca nowatorski lek miałaby działać na niekorzyść tych, których chce przekonać do wyboru ich produktów?
Załóżmy taki scenariusz. Poświęcam życie na szukanie leku na raka. Po wielu latach pracy znajduję idealne rozwiązanie po czym stwierdzam, że mam ochotę strzelić sobie w łeb. Zabijam więc siebie, a wszystkie wyniki moich badań palę. Czy jestem winny śmierci tych, którzy nie mogąc skorzystać z nowej technologii poniosą śmierć z powodu choroby? Czy pozbawiam innych szansy na przeżycie mimo, że wcześniej i tak jej nie mieli? I wreszcie: czy ktoś ma prawo wparować do mojego laboratorium i pod groźbą użycia siły zabrać mi wyniki moich badań po to aby potem użyć tego do produkcji cudownego leku? Moją postawę można by ocenić negatywnie z pozycji moralnej ale twierdzenie, że do nowego leku mają prawo wszyscy chorzy, bo tak, jest już poza moimi możliwościami intelektualnymi.
Nie chcę oczywiście fanatycznie bronić całego przemysłu farmaceutycznego. Jak każda inna działka ma ona swoje za uszami. Największym zarzutem w jej stronę jest moim zdaniem to, że stworzyła ona z rządami państw jeden organizm, który ostatecznie uniezależnił się od tego co dobre i zyskowne dla pacjenta. Domyślam się, że historia zna też wiele przypadków nadużyć i nieetycznych zachowań ze strony mafii farmaceutycznych ale w takich sytuacjach powinno dojść do szybkiego skazania osób odpowiedzialnych za działanie na niekorzyść pacjentów. Oczywiście tak się nie stanie ponieważ państwo chroni tych, którzy są ważnym elementem oddziaływania na społeczeństwa.
Z drugiej strony patrzę w przyszłość optymistycznie ponieważ to dzięki wielkim umysłom tego świata technologia idzie do przodu. Starsze leki tanieją, nowe pojawiają się na horyzoncie co poprawia sytuacje chorych. Dla chorego, którego „cisną” dolegliwości tempo postępu może wydawać się ślimacze i jest to całkowicie zrozumiałe. Nie uprawnia to jednak do siania fermentu i bezrefleksyjnego powtarzania zasłyszanych teorii spiskowych o tym, że mafie farmaceutyczne dąży do unicestwienia chorujących.
Dlatego jeśli ktoś kiedyś jeszcze zacznie narzekać, że nowy lek jest za drogi, niech przypomni sobie ile leków jest już dostępnych dla szerokiego grona chorych oraz czemu sytuacja wygląda tak, a nie inaczej. To nie wina ludzi czy Boga. Tak niestety skonstruowany jest świat, który zmusza do walki o przetrwanie każdą żyjącą istotę, niezależnie od stanu zdrowia. Mafie farmaceutyczne, nawet jeśli istnieją, nie są tym, co winne jest złu całego świata.