NZJ – część XIII

Kolejna część mojego jądrowego wątku. 21 sierpnia miałem okazję udać się na kolejną wizytę kontrolną do COI w Gliwicach.

W wielkim skrócie – po wejściu do gabinetu lekarz był totalnie nieprzygotowany i po przegrzebaniu papierów stwierdził, że wyniki mojego TK jeszcze nie dotarły. Zbadał mi drugie jajko, sprawdził węzły chłonne na szyi po czym stwierdził, że trzeba czekać na opis TK, a to z kolei może potrwać godzinę lub nawet 3. Tym sposobem, wizyta w poradni ustalona na godzinę 9 przeciągnęła się do godziny 13. Wyniki odebrałem.

Tomografia całego tułowia wyszła czysta. Sporych wrażeń dostarczyły mi zaś wyniki markerów. LDH ponad 340 (norma do 220), bHCG na poziomie 1.8 (norma do 5) sprawiły, że moje ciśnienie jeszcze bardziej się podniosło. Co ciekawe, kiedy już opis TK się pojawił w szpitalnym systemie, lekarz nawet nie zaprosił mnie do gabinetu żeby powiedzieć co dalej. Po prostu dostałem papiery do ręki i tyle. Żadnego komentarza w związku z markerami.

Badania krwi wykonałem ponownie w sobotę i tutaj już LDH było w normie (177), zaś bHCG wyniosło 1.7. Czyli to przekroczenie, dosyć spore zresztą, normy przez LDH było spowodowane jakimś innym czynnikiem. Ale co jeśli byłby to objaw czegoś niepokojącego? Lekarz olał, może ja w sumie też powinienem.

Najbardziej jednak martwi mnie ten stale rosnący poziom bHCG. Wprawdzie jeszcze mieszczę się w normie ale czerwona kreska zaczyna się niebezpiecznie zbliżać. Jeśli któregoś dnia normę przekroczę będzie to sygnał, że pora na poważnie stawić się na oddziale onkologii. Wtedy jednak przeniosę się do innego szpitala…

Jeśli bHCG przekroczy górną granicę to, jak wspomniałem, będą dwie opcje. Albo jest to mój naturalny stan, reakcja organizmu na ubytek testosteronu lub pojawienie się przerzutów. Tylko gdzie niby te przerzuty miałyby się umiejscowić skoro na chwilę obecną TK całego tułowia jest czyste?

Kolejna kontrola w połowie grudnia. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że cała ta przygoda z onkologią będzie mnie tyle nerwów kosztować.

Na chwilę obecną mogę jednak uznać, że jestem czysty. Mogę zatem przeznaczyć wszystkie moje siły na jedyne co mam – pracę.

O Jarosław

Malkontent i gbur. Egoista, introwertyk i buc.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Nowotwory złośliwe jądra. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *