Czas ucieka. Widzę, że numerków przy zdrowotnym update’cie przybywa w zastraszającym tempie. Dzisiaj będzie nieco większy miszmasz niż zazwyczaj.
Eksperyment z amiptryptyliną został ostatecznie porzucony. To chyba moja osobnicza cecha, że kompletnie nie toleruję niczego co dotyka histaminy lub jej receptorów. Jak już wspominałem, „znieczulenie” spowodowane przyjęciem nawet małej dawki leku jest dla mnie nie do przyjęcia. Ostatecznie jedna uważam, że chorzy na IBS powinni spróbować bo być może komuś przyniesie to ulgę.
Praktycznie cały zeszły tydzień przeleżałem w łóżku z powodu przeziębienia. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak mocno mnie coś rozłożyło. Kaszel, katar, gorączka, osłabienie… I tydzień z życia wyjęty. Co gorsza, widzę, że mój organizm jakoś nieporadnie próbuje infekcję zwalczyć. Mam nadzieję, że ostatki objawów, które jeszcze mi dokuczają, niebawem miną bo jak nie to… To będzie słabo.
Miałem okazję zobaczyć dzisiaj pewien film: „Choć goni nas czas”. Piękna, choć przewidywalna historia. Chyba niefortunnie wybrałem tę właśnie produkcję bo historia przedstawiona w filmie wybitnie mnie poruszyła. Nie polecam oglądania bez sporej ilości chusteczek higienicznych.
Trzynasty dzień miesiąca. Cztery miesiące. Uczucie pustki nadal nie przemija…