Wspominałem już o ondansetronie. Nawet nie raz. Dzisiaj dotarła do mnie Atossa. Udało mi się znaleźć dobrą duszę, której nie była już potrzebna. Dusza ta okazała się również godna zaufania bo przecież dosyć łatwo się naciąć na kogoś nieuczciwego. W każdym razie, Atossa leży już na mojej półce i czeka na testy. Jutro, najpóźniej w niedzielę przyjmę pierwszą dawkę. Oczywiście zdam obszerną relację z testów. Jeden problem, który maluje mi się póki co na horyzoncie jest to, że tabletki mają 8 mg substancji czynnej. Jeśli okazałoby się, że 2 mg będą działać zbyt mocno, będzie problem z dzieleniem tabletek.
Z drugiej jednak strony chciałbym, żeby to w ogóle działało…
Przeraża mnie trochę to, że znowu dopada mnie irracjonalne myślenie, a raczej strach przed kolejnymi eksperymentami. Skutków ubocznych się nie boję. Mam jednak obawy, że to będzie kolejny zawód i cały mój entuzjazm zniknie w mgnieniu oka. Oczywiście tego typu myślenie doprowadza do sytuacji, że lepiej niczego nie próbować bo może nie pomóc…
Niebawem podzielę się uwagami i spostrzeżeniami ze stosowania ondansetronu.