Witam serdecznie po dłuższej przerwie. Mocno zapuściłem mojego bloga, tyle opuszczonych aktualizacji jeszcze nie widziałem…
Żeby nie przedłużać. Moje zmagania z problemami jelitowymi zdają się nie mieć końca. Zdecydowałem się na wizytę u innego lekarza (też docenta), który stwierdził, że mam IBSa. Załamałem się, bo kolejne 150zł za usłyszenie tego magicznego stwierdzenia. Dodatkowo dowiedziałem się, że mój ileitis chronica to najpewniej przerost flory jelitowej. Po leczeniu Nifuroksazydem (7 dni) i Metronidazolem (również 7 dni) bóle z prawej strony nieco odpuściły. Nie czuję również już żadnego bulgotania z prawej strony brzucha. Pozostałe objawy niestety trzymają mnie dalej…
Na szczęście lekarz mnie nie olał. W międzyczasie wykonałem komplet badań, których wyniki przeszły moje oczekiwania. Leukocyty na dolnej granicy normy, neutrocyty dużo poniżej normy… Najciekawsze jednak okazały się enzymy wątrobowe. Okazuje się, że mam przekroczoną normę bilirubiny oraz AlAtu. Fosfataza alkaliczna od lat jest podniesiona lub na granicy normy, ostatnio również delikatnie wzrosła. Lekarz się tym mocno zaniepokoił i ten temat trzeba będzie w najbliższym czasie rozeznać. Może to być jakiś dodatek do problemów jelitowych, ich przyczyna lub skutek… Niestety czeka mnie jeszcze długa droga…
Zbadałem poziom kalprotektyny o której mam zamiar wspomnieć również niebawem na blogu. Wynik? W normie
Niebawem powtórzę wszystkie badania i zobaczę co się zmieniło. Czuję się coraz gorzej, powoli brakuje mi już cierpliwości do życia w okół bólu brzucha…
Jestem również od 1.5 miesięcy bez 5-ASA. Zero różnicy, nadal ten sam syf…