Jakiś czas temu zapowiadałem, że opublikuję jeszcze jakieś ciekawe informacje dotyczące radzenia sobie z ZJD. Tak się złożyło, że ostatnio albo nie miałem czasu, albo jeśli już miałem czas to nie miałem siły na to by napisać coś mądrego. Teraz nie wiem kiedy nadejdzie znowu dobra pora na babranie się w temacie NZJ/ZJD ponieważ pojawił się kolejny problem…
Całe moje życie jest jak walenie głową w mur. Najpierw GBS i lata bezowocnej rehabilitacji, potem problemy z układem pokarmowym i lata szukania sposobu by sobie z nimi poradzić. Dzisiaj pojawił się nowy wróg, najpewniej nowotwór złośliwy. Po wizycie u urologa okazało się, że stan nie jest zbyt zabawny i czeka mnie dłuższa hospitalizacja, operacja, a potem dalsze leczenie.
Życzcie mi szczęścia, myślę, że będę potrzebował go dosyć sporo!
Jarek, trzymam kciuki z calego serca, dasz rade, musisz, nie ma innej opcji, bo niby co, to mialby byc juz koniec? Tak szybko? Ty sie musisz jeszcze troche pomeczyc na tym swiecie, ty nie jestes z tych co to dzis sa jutro ich nie ma, sam wiesz przez co juz przeszedles a to na pewno jeszcze nie koniec atrakcji zaplanowanych dla ciebie na tym swiecie…
Dzięki za wsparcie 🙂 Oczywiście, że nie koniec bo tak jak napisałaś, najpierw muszę się jeszcze trochę wymęczyć.
Powodzenia! Zwalczysz to cholerstwo i będziesz się bujał po świecie jak gdyby nigdy nic.
Dzięki! Póki co piłka jest w grze… 🙂