Minęło już trochę czasu od ostatniego posta więc najwyższa pora na małe uaktualnienie. Nazbierało mi się również spora ilość żółci, którą pozwolę sobie tutaj wylać więc pora na kolejny zdrowotny update. Post będzie podzielony na dwie części – pierwszą dotyczącą zespołu jelita drażliwego i leków oraz drugą, w której będą moje żale. Zatem do sedna…
Obecnie zbliża się 3? tydzień testowania Nalcromu. Niestety, nie widzę absolutnie żadnej różnicy w samopoczuciu. Jeszcze trochę mi go zostało więc zobaczę czy coś ciekawego się wydarzy. Z ciekawostek – dopiero teraz zaczyna mi schodzić trądzik z barków i pleców po Metypredzie. Co by nie mówić, sterydy to mocna rzecz.
Całkiem niedawno na forum ChoreJelita.pl pewien użytkownik wrzucił kilka ciekawych nowości związanych z leczeniem zespołu jelita drażliwego. Mowa o 3 lekach, które mogą znaleźć zastosowanie w leczeniu czy łagodzeniu dolegliwości związanych z tą przypadłością. Oczywiście w pierwszym momencie widząc post z obiecującym tytułem aż zaszkliły mi się oczy ale okazało się później, że informacje zawarte w linkach nie są takie całkiem nowe aczkolwiek większość chorych, która nie gnije w piwnicy i w Internecie tak jak ja, pewnie o nich nie wiedziała. Pozwolę je sobie tutaj przytoczyć:
- ondansetron – trwają badania (już w zaawansowanej fazie) nad stosowaniem tego leku (antagonista receptora serotoninowego 5-HT3), który do tej pory stosowany był np. u chorych po chemioterapii w celu zapobiegania wymiotom. Okazuje się, że w badaniach na chorych na IBS-D (postać biegunkowa ZJD), lek ten powoduje złagodzenie objawów choroby. Bardzo obiecująca sprawa bo póki co zdobycie recepty na ten lek przez osobę chorą na IBS jest prawie niemożliwa. O lekach z tej grupy czytałem już kiedyś ale nie wiedziałem, że już od dawna trwają pełnoprawne badania nad wprowadzeniem ich do leczenia osób z jelitem drażliwym.
- leki antyhistaminowe – o tym było już na moim blogu, sam testowałem cetyryzynę. Myślę, że osoby chore na IBS powinny sprawdzić czy właśnie walka z histaminą nie przyniesie im ulgi tym bardziej, że leki dostępne są bez recepty i są w miarę bezpieczne.
- witamina D3 – o tym, że sporo osób ma niedobory tej witaminy nie trzeba nikogo przekonywać. O tym, że te niedobory mogą być niebezpiecznie – również. Problem w tym, że sporo osób z zespołem jelita drażliwego skarży się na zaostrzenie dolegliwości w trakcie suplementacji witaminą D3. Ja z kolei mam zupełnie odwrotne odczucia. Widocznie nie ma tutaj uniwersalnej reguły.
W wątku pojawiła się również informacja o leku IBgard, który jest jakąś wyrafinowaną formą ekstraktu z mięty pieprzowej zamkniętego w kapsułkach dojelitowych. Oczywiście niedostępne w Polsce. Można w sieci znaleźć opinie zza oceanu na temat tego leku i wygląda na to, że jest to warte spróbowania.
Ostatnią rzeczą, którą chciałbym się podzielić z innymi chorymi jest to, że naczytałem się mnóstwo historii chorych na IBS, również tych, które mają szczęśliwe zakończenie. Kilka z tych historii łączy jedna dziwna rzecz: chorzy na IBS-D twierdzili, że pomogła im suplementacja wapnia. Pomagał zwykły węglan wapnia. Jako, że miałem w mojej apteczce zachomikowany wapń, zdecydowałem się na testy bo jakoś nigdy nie umiałem się zmobilizować do regularnego brania. Oczywiście nie wierzę, że to pomoże.
To byłoby na tyle jeśli chodzi bezpośrednio o sprawy zdrowotne. Pora na moje narzekanie.
W środę zeszłego tygodnia odwiedził mnie dobry znajomy z gimnazjum i liceum. Razem ze swoją żoną odwiedzili mnie na chwilę bo byli w trasie. Udało się chwilę na spokojnie porozmawiać i… Poczułem zazdrość. Taką bez złośliwości, bo życzę im jak najlepiej. Zazdrość spowodowaną tym, że życie im się układa, że zajmują się normalnymi problemami życia dorosłego, pracują, bawią się i cieszą życiem. Zdrowie (na całe szczęście) im nie dokucza więc ich siły i chęci pochłaniają zwykłe, codzienne zajęcia. Zazdroszczę im, bo moje życie najpewniej nigdy tak nie będzie wyglądać.
Kolejną sprawą jest to, że teraz już wiem, co powoduje to, że nie potrafię normalnie spać. Chorzy na jelita często skarżą się na niską jakość snu i wszystkie konsekwencje takiego stanu rzeczy. Kiedyś potrafiłem wysypiać się dobrze, a nawet jeśli spałem za mało godzin to nie miałem z tego tytułu żadnych problemów. Teraz okazuje się, że brzuch potrafi mnie częściowo wybudzić w środku nocy kilka razy. Nietrudno się domyślić, że rano budzę się i jestem jak zombie. W ciągu dnia aż skręca mnie żeby dospać jeszcze godzinę lub dwie. Kiedyś wydawało mi się, że to tylko moje urojenia ale jak się okazuje, jest to wina tego, że w pozycji horyzontalnej mój brzuch zaczyna bulgotać i ściskać podwójnie.
Matury w pełni. Choć ja matury mam już dawno za sobą i był to w zasadzie ostatni czas kiedy cokolwiek mi się w życiu udało to wyjątkowo w tym roku się nimi stresuję. Stresuję się podwójnie bo Osoba mi bliska właśnie z nimi walczy. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że jak na złość, walczy również ze zdrowiem, które znowu płata figle. W strategicznym momencie bo przecież nieszczęścia muszą chodzić parami. Co gorsza, jej sytuacja jest bardzo podobna do mojej. Coś się dzieje złego ale nikt nie wie gdzie i dlaczego. Szlag by to wszystko trafił. Na dodatek dręczy mnie myśl, że sam sobie nie potrafię pomóc, a chciałbym pomóc komuś innemu tyle, że… Nie wiem jak i nie mam czym.
Wielkimi krokami zbliżają się gorętsze dni. Większość ludzi czekało na ten moment kilka miesięcy, a we mnie wzbudza to tylko wstręt. Transformacja w człowieka-ślimaka właśnie trwa…
To chyba tyle.