Jak wspomniałem w poprzednim poście, zdecydowałem się na szybką wizytę u urologa z powodu podejrzanego powiększenia mojego drugiego jajka. Wczoraj udało mi się dostać do gabinetu lekarza i… Alarm odwołany.
Okazało się, że jednak miałem rację i lekarz sam przyznał, że to jądro nieznacznie się powiększyło. Uspokoił mnie jednak, że to normalne i świadczy najprawdopodobniej o tym, że stara się ono przejąć funkcje swojego nieżyjącego już brata bliźniaka. Lekarz zbadał mnie palpacyjnie, potem dla pewności wykonał USG i stwierdził, że wszystko jest w idealnym porządku. Blizna po operacji również wygląda prawidłowo więc nie ma powodu do obaw. Uffff.
Chociaż tyle dobrych wiadomości. Najgorsze jest jednak to, że teraz już każdy niepokojący sygnał i każdy wynik badań będzie powodował u mnie znacznie podniesione ciśnienie. Trudno uwolnić mi się od ciągłego poczucia zagrożenia. Chyba jeszcze dużo pracy przede mną…