Vasosan S – I tydzień stosowania

Dzisiaj mija dokładnie tydzień od momentu rozpoczęcia kuracji Vasosanem, który miał cudownie leczyć syndrom Habba. Dawkę jaką przyjmowałem do tej pory to jedna saszetka przed śniadaniem. Niestety bez widocznych rezultatów… Dalej brzuch robi sobie ze mnie jaja i niestety Vasosan nie jest w stanie opanować sytuacji.

Planuję jeszcze podwojenie dawki – 2 saszetki na dzień, jedna przed śniadaniem, a druga przed kolacją. Chociaż jestem już prawie pewny, że mnie syndrom Habba nie dotyczy i niestety kolejna nadzieja przepadła.

Co ciekawe jednak, gdzieś w Internecie wyczytałem, że osoba stosująca Vasosan naprawiła swój brzuch po wielu latach biegunek z tym, że z powodu obniżonego cholesterolu, osoba ta zauważyła, że najpewniej obniżył się również poziom testosteronu co objawiało się obniżonym libido. Zabawne jest to, że mnie to chyba również dotyczy, z tą małą różnicą, że Vasosan nie wpłynął jak dotąd na moje objawy jelitowe.

Zaszufladkowano do kategorii Ogólne | Dodaj komentarz

Kilka rozmaitości.

Zacznę może od ostrzeżenia, cały poniższy akapit będzie wylewem wszystkiego najgorszego co nazbierało się we mnie przez ostatni tydzień. Kto nie lubi się dołować upraszany jest o jego pominięcie.

Ostatni tydzień to była jedna wielka porażka. Odwiedziłem niedawno psychiatrę ponieważ wszyscy usilnie twierdzą, że problemy z brzuchem sobie wymyśliłem i potrzebuję pomocy specjalisty. Z nastawieniem, że i tak wszystko mi już jedno, poszedłem na wizytę. Lekarz wydał się całkiem w porządku. Podsunął pomysł dorzucenia do każdego posiłku enzymów trawiennych (tak się składało, że kupiłem jakiś czas temu enzymy Now Foods: KLIK) oraz przepisał ulubiony przez wszystkich rodzaj leków, czyli SSRI w postaci fluoksetyny. Na razie recepty nie zrealizowałem i nie wiem czy się zdecyduję. Nie wierzę, żeby miało mi to pomóc, a wizja potencjalnej chemicznej kastracji niespecjalnie mi się podoba. Zresztą… Epizod z SSRI już miałem i wtedy nie czułem się lepiej. Kiedy powiedziałem lekarzowi, że już nawet benzodiazepiny dostałem na tę moją „nerwicę”, z powodu której cierpi moje ciało to się za głowę złapał. Enzymy łykam od kilku dni regularnie do każdego posiłku, na razie bez rezultatów. Cały ten tydzień minął pod znakiem kaprysów brzuchowy, które doprowadziły do tego, że miałem już ochotę strzelić sobie w łeb. W poniedziałek skusiłem się do obiadu na 2 łyżki surówki. O 5 nad ranem dnia następnego wyciągnęła mnie z łóżka tak potworna biegunka, że na toalecie prawie padłem na pysk. Przez następne dwa dni w toalecie nie byłem wcale by potem znowu załatwić się wodą i wtedy wydarzyło się coś czego nie przewidziałem… Dopadł mnie taki skurcz? ból? czegoś w środku, ciężko mi nawet określić dokładną lokalizację, w każdym razie w okolicy tyłka, że przez 2 godziny zwijałem się w łóżku myśląc, że powoli zbliżam się do granicy mojej tolerancji. Dopiero po 4 spasmolinach i 2 nospach, ból popuścił, a ja przespałem następne kilka godzin. Nie mam już siły do tego, nie da się z takimi dolegliwościami normalnie funkcjonować. Na dodatek usłyszałem po raz kolejny, że to wina nerwicy, że problemy sobie wymyślam, że to wina mojego charakteru i nastawienia, a nie faktycznego problemu. Wszyscy już patrzą na mnie jak na idiotę. Nie przeczę, że charakter mam fatalny ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby uroić sobie takie problemy. Gdybym wiedział, że po GBSie, czekają mnie jeszcze takie przeboje jakie mam teraz, grubo bym się zastanowił czy mam ochotę się z tym zmierzyć. Muszę przepraszać świat, za to, że mnie boli, że ciśnie do kibla, że czuję ciągły dyskomfort w brzuchu i izoluję się powoli od świata. Czasami faktycznie mam ochotę sięgnąć po coś co załatwi problem ostatecznie.

Koniec stękania na dzisiaj. Pora na trochę bardziej konkretne informacje. Obecnie testuję Proursan, który wygrzebałem z torby z lekami. Również udało mi się załatwić coś  o przeciwstawnym działaniu do Proursanu o czym mowa była w poprzednim poście. Dzięki pomocy mojego Szwagra, udało mi się zdobyć Vasosan S. Niebawem (po teście Proursanu) sprawdzę czy to nie złagodzi chociaż części dolegliwości.

Kolejna rzecz, trafiłem niedawno, zdaje się, że na wykopie na artykuł: http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/3783753,lodzianka-byla-w-przychodni-22-razy-lekarze-nie-widzieli-guza-trzustki,id,t.html. Warto na niego rzucić okiem. Wydaje mi się, że tego typu historia to raczej wyjątek, a nie reguła aczkolwiek historia mrozi krew w żyłach. Dlatego ja nadal uważam, że mimo wszystko lepiej badać się częściej niż rzadziej, lepiej o raz za dużo niż o raz za mało. Oczywiście, trzeba mieć jeszcze szczęście trafienia na lekarza, który ma chociaż odrobinę zaangażowania.

I na koniec ostatnia rzecz, którą chciałem się podzielić. Za sprawą znajomego, wpadła w moje ręce publikacja: http://www.hindawi.com/journals/mi/2012/636157/ omawiająca rolę makrolidów (grupa antybiotyków). Okazuje się, że mają one działanie nie tylko bakteriobójcze ale również immunomodulujące. To chyba dosyć świeża sprawa, warto się temu przyjrzeć szczególnie, że jest nawet wspomniane o stosowaniu tych antybiotyków w chorobie Crohna.

Zaszufladkowano do kategorii Ogólne | Dodaj komentarz

Syndrom Habba

Na forum chorejelita.pl, za sprawą jednej z Forumowiczek, pojawiły się bardzo interesujące informacje o pewnej tajemniczej, stosunkowo niedawno wyodrębnionej chorobie – syndromie Habba. Termin może jest już szerzej znany w zainteresowanych kręgach jednak ja dopiero teraz miałem okazję się nieco zagłębić w ten temat.

W wielkim skrócie: pewien doktor postanowił przeanalizować dokładniej możliwe przyczyny zespółu jelita drażliwego u swoich chorych. Doszedł do bardzo ciekawych wniosków, które chyba najlepiej przedstawia tabelka pochodząca ze strony habbasyndrome.com.

habbaJak można wywnioskować z powyższego, bardzo duży odsetek chorych skarżących się na przewlekłe biegunki cierpi z powodu nieprawidłowej pracy woreczka żółciowego. Do światła jelita przedostaje się zbyt duża ilość kwasów żółciowych, która powoduje podrażnienie ich ścian oraz przenikanie do nich nadmiernej ilości wody. Skutkuje to biegunką, najczęściej po posiłkach.

Po zapoznaniu się z podstawowymi materiałami dotyczącymi tego mechanizmu, postanowiłem, że przy najbliższej wizycie u gastroenterologa, postaram się ten temat poruszyć i ewentualnie podjąć jakieś kroki. Może to okaże się właściwym tropem tym bardziej, że objawy, które obserwuję u siebie, pokrywają się niemal idealnie z tym co można wyczytać w Internecie.

Polecam również innym chorym cierpiącym na chroniczne biegunki, żeby uparcie się badali (warto zwrócić uwagę, że 7% chorych ujętych w badaniach miało mikroskopowe zapalenie jelita grubego) oraz zgłębili temat syndromu Habba. Mała iskra nadziei na poprawę mojego samopoczucia znowu się nieco rozpaliła aczkolwiek „cudownych rozwiązań” było już kilka…

 

Zaszufladkowano do kategorii Ogólne | Dodaj komentarz

Załamanie…

Chyba nadeszło kolejne załamanie mojej formy. Powoli tracę siły do walki z moimi dolegliwościami. To jak pojedynek z wiatrakami, od prawie 4 lat ciągłe problemy i żadnych pozytywnych zmian.

Jestem na 15 mg Encortonu, nie widzę w ogóle, żeby mi on pomagał. Na dodatek odnowiła mi się szczelina, każda wizyta w toalecie to koszmarny ból. Maści poszły w ruch, mam nadzieję, że się to nieco unormuje. Czasami nie da się usiedzieć na tyłku…

Kolejna wizyta u lekarza za mną. Lekarz stwierdził, że to nie jest nieswoiste zapalenie. Przepisał mi kolejny raz Metronidazol i Nifuroksazyd. Sam już pewnie nie wie co mi dolega. Oczywiście w domu musiałem wysłuchać kolejny raz, że to wina mojej psychiki, że to kwestia mojego nastawienia do świata itd. Już samo słuchanie tego typu nonsensów powoduje, że ręce mi popadają.

Nie wiem już teraz gdzie udać się z tymi problemami. Nie da się spokojnie wyjść z domu. Brzuch boli ciągle, w różnych miejscach. Wypróżnienia to prawdziwy koszmar, co jakiś czas „atak” jelit w trakcie, którego mam ochotę wyskoczyć przez okno. Mam niestety dziwne wrażenie, że stoję właśnie na granicy moich możliwości.

Bez w miarę sprawnego brzucha nie ma mowy, żebym podjął jakąś sensowną pracę, zaczął zajmować się poważnym życiem czy próbował coś więcej zdziałać. Czasem nie ma szans nawet na 15 minut wyskoczyć do sklepu kiedy od rana czuję ciągły ból i parcie.

Jedyne co mnie pociesza to to, że kiedy nie dam rady, zawsze można cały ten szajs zakończyć.

Naczytałem się również informacji, że wielu chorym na układ pokarmowy pomaga glutamina. Zamówiłem więc do testów jedno opakowanie. Zobaczę czy jest to coś warte. Obstawiam, że to kolejne pieniądze wyrzucone w błoto…

Zaszufladkowano do kategorii Ogólne | 2 komentarze

Sterydy – pozytywne i negatywne skutki stosowania

Jako, że ze sterydami miałem i mam obecnie do czynienia, postanowiłem popełnić mały wpis o nich. Zapewne wielu chorujących na choroby z autoagresji miało już okazję się ze sterydami zaprzyjaźnić i wiedzą doskonale o czym mowa. Niestety, nie są to sterydy od kolegów z siłowni (a szkoda 😉 ).

Glikokortykosteroidy to hormony produkowane w korze nadnerczy. Najbardziej znany z nich jest kortyzol, hormon stresu. Ma on bardzo szeroki wpływ na działanie całego organizmu jednak w przypadku leczenia chorób autoimmunologicznych najważniejsze jest przeciwzapalne i immunosupresyjne działanie kortykosteroidów. Ważną i przydatną rzeczą jest przelicznik dawkowania sterydów przy porównywalnym działaniu przeciwzapalnym:

5 mg prednizonu (Encorton) = 4 mg metyloprednizonu (Metypred) = 5 mg prednizolonu (Encortolon) = 750 ug deksametazonu (Dexaven)

Może teraz pora na skutki uboczne. Obecnie jestem na 20 mg Encortonu. Sterydoterapia trwa już ponad 1.5 miesiąca. Skutki uboczne, które do tej pory zauważyłem, w kolejności od najbardziej upierdliwych:

1. Wilczy apetyt – chyba największy koszmar związany ze sterydami. Obecnie jestem w stanie jeść praktycznie bez przerwy. Kompletnie wyłączyło mi się uczucie sytości.

2. Nadmierna potliwość – niestety ale jest to bardzo kłopotliwe, kiedy przy najmniejszym wysiłku z człowieka zaczyna kapać woda. Kapać, absolutnie ze wszystkich możliwych miejsc.

3. Zmęczenie, osłabienie mięśni – niestety ale działanie kortykosteroidów jest przeciwne do działania sterydów anabolicznych. Nasila się rozpad tkanki mięśniowej, następuje osłabienie narządu ruchu. Do tego dochodzi uczucie ciągłego zmęczenia i niechęć do działania.

4. Drżenie mięśni – wczoraj próbowałem naprawić uszkodzone przeze mnie słuchawki, wymagało to użycia lutownicy. Karkołomnym zadaniem było dokładne celowanie grotem, kiedy ręce drżały jak w zaawansowanej chorobie Parkinsona 🙂

To chyba najbardziej drażniące mnie skutki uboczne stosowania sterydów. Do tego należałoby jeszcze dorzucić pomniejsze skutki: rozdrażnienie, problemy ze snem, trądzik, rozstępy, opuchlizna. Należy jeszcze brać pod uwagę to, iż nie wszystkie skutki uboczne są widoczne gołym okiem. W trakcie stosowania dużych dawek sterydów lub długotrwałej sterydoterapii należy zadbać o odpowiednią suplementację wapniem i witaminą D3, wskazana byłaby również kontrola lekarska. Należy uważać chociażby na możliwość powstania cukrzycy posterydowej czy też zaćmy.

To chyba na tyle straszenia sterydami. Znam osoby, które bardzo dobrze reagują na leczenie nimi przy obecności małych/pomijalnych skutków ubocznych. Należy mieć też na uwadze, że czasem sterydy są jedynym wyjściem, a większość skutków ubocznych mija z czasem. Opuchlizna schodzi dosyć szybko, nadmiarowe kilogramy, które w większości są wodą również znikają praktycznie same. Kiedy zachorowałem na zespół Guillain-Barre, dopiero sterydy pozwoliły jakoś wrócić do normalności. Dlatego jedynym pozytywnym skutkiem stosowania leków z tej grupy jest ich wysoka skuteczność w tłumieniu stanów zapalnych.

Zaszufladkowano do kategorii Ogólne | 2 komentarze