Jakoś tak wyszło, że ten post jest setnym postem na moim blogu. Dodatkowo jest dziesiątym z kolei postem w tej biedaserii: Zdrowotny update. Trochę ciężko mi uwierzyć, że to już tyle czasu minęło odkąd ten blog ujrzał światło Internetu. Pierwszy post został opublikowany 20.04.2013, prawie 3 lata temu (bez dwóch tygodni). Trochę informacji udało mi się tutaj zamagazynować. Największym profitem prowadzenia tego bloga było to, że miałem poznać garstkę bardzo fajnych i serdecznych osób, z którymi pewnie nigdy nie miałbym okazji nawet dwóch zdań wymienić, gdyby nie trafiły one na mojego bloga. Według statystyk, do tej pory przewinęło się tutaj prawie 18000 osób, które wyświetliły w sumie prawie 80000 stron. Nie wiem czy te statystyki nie próbują mnie zrobić w konia… W każdym razie nie żałuję poświęconego na pisanie czasu. Smutne to wszystko i krzepiące zarazem…
Wracając jednak do zdrowotnego update’u. Zakończyłem testy Zyrteca. Wiadomo z jakim efektem jednak za sprawą pewnej dobrej duszyczki udało mi się zdobyć receptę na coś mocniejszego, mającego na celu likwidowanie objawów alergii pokarmowych. Testów alergicznych nigdy nie robiłem i wątpię, żebym kiedykolwiek zrobił ale lek przetestuję. Niebawem będę go mieć bo oczywiście z jego zdobyciem są same problemy w naszym wspaniałym kraju. Oczywiście podzielę się bardziej szczegółowymi informacji jak już będę w trakcie testów lub po ich zakończeniu.
Wpadł mi jeszcze do głowy szatański plan. Znalazłem w moim magazynie leków nowiutkie opakowanie Metypredu. Z tego co wyczytałem w ulotce Encortonu, możliwe jest krótkotrwałe leczenie sterydami bez konieczności schodzenia z dawki. Teoretycznie przez tydzień można stosować dawkę 40 mg (32 mg Metypredu) lub przez dwa tygodnie 30 mg (24 mg Metypredu) bez znaczącego zahamowania wydzielania endogennego kortyzolu, stąd nie ma konieczności stopniowego schodzenia z takich dawek. Obstawiam, że pomimo tego, że kora nadnerczy nie zostanie całkowicie zahamowana, to po takim szokowym odstawieniu samopoczucie nie będzie zbyt radosne… Chciałbym jeszcze raz przetestować sterydy na sobie i zobaczyć jak zareaguje na to brzuch. Interesuje mnie to też z tego względu, że użyję innego sterydu. Nie wiem jeszcze kiedy zacznę testy i który wariant z dwóch wcześniej wspomnianych zastosuję ale nie mam już nic do stracenia. Jeśli i tym razem mi steryd nie pomoże to już nie wiem… Może faktycznie boli mnie brzuch dlatego, że jestem psychicznie chory?
Odkryłem też kolejną cudowną rzecz. Tramadol. Całkiem niedawno odwiedziłem moją Panią Doktor Neurolog. Pobadała, poszukała odruchów, których praktycznie nie ma i stwierdziła, że Guillain-Barre już nie wróci, choć pewności nie ma. Przepisała mi kolejną dawkę atropiny. Zapytałem czy ma jeszcze jakieś magiczne specyfiki, które pomogłyby mi na jelita po czym z uśmiechem odpowiedziała: „No panu to najbardziej pomogłaby morfina :)”. Ech. Ale stwierdzić muszę, że Tramapar działa, jelita się nieco uspokajają i przestają boleć. Cudowne uczucie. W ogóle opioidy są cudowne. Szkoda, że to nie są cukierki.
Ciąg dalszy nastąpi…