Trzynasty dzień miesiąca, ech. Nie cierpię tej daty. Pisząc ten post widzę już, że ten dzień minął. Całe szczęście. Pora na małą aktualizację.
Jestem aktualnie po teście amitryptyliny, o której wspominałem wcześniej. Póki co, zrobiłem jedno podejście do tego leku. Najpierw stosując 12.5 mg przed snem, a po kilku dniach przeskoczyłem na 25 mg branych o tej samej porze. Niestety, eksperyment uważam za nieudany.
Ciężko mi ocenić wpływ tego leku na jelita. Mam też wrażenie, że jestem jakimś dziwnym przypadkiem. Amitryptylina w podanym powyżej dawkowaniu działa na mnie chyba zbyt mocno. Choć zasypia mi się lepiej, śpię też mocniejszym snem to na następny dzień pojawia się problem. Budzę się kompletnie nieprzytomny, lekko znieczulony i miękki jak galareta. To zapewne zasługa wpływu leku na histaminę czy też jej receptory. Ten sam efekt mogę uzyskać łykając jedną hydroksyzynę. Na następny dzień, przez kilka godzin po przebudzeniu czuję się jakby wszystko mojej pustej głowie pływało. Fakt, brzuch zgłasza nieco mniej dolegliwości bólowych ale nie potrafię jednoznacznie ocenić czy ten efekt jest warty przemiany w zombie na następny dzień.
To chyba jakaś moja osobnicza cecha. Jedna tabletka Afobamu potrafiła mnie uśpić na 3/4 dnia co w oczach lekarza wydawało się być co najmniej dziwne. Wszystkie leki, które w jakikolwiek sposób zamulają, mnie zamulają podwójnie lub nawet potrójnie.
Kolejna rzecz do której się dokopałem to nietolerancja fruktozy. Patrząc po objawach tej przypadłości stwierdziłem, że jest to temat warty bliższego poznania. Tym bardziej, że kiedyś wpadłem na genialny pomysł wymiany cukru na „zdrowszą” fruktozę co skończyło się dla mojego brzucha niezbyt fajnie. Tak samo przygotowanie do enterografii, które polegało na wypiciu litrowego roztworu laktulozy, wspominam jako najgorszy koszmar. Zanim minęło pół godziny od wzięcia pierwszego łyka roztworu, latałem już do toalety co 2 minuty. Samo badanie również było koszmarem bo gdyby nie to, że grawitacja działała na moją korzyść, zapaskudziłbym cały aparat, w którym leżałem. Lekarz przeprowadzający badanie dziwił się, że laktuloza tak na mnie zadziałała. Ostatnią przesłanką, która skłania mnie ku temu, że mój brzuch nie za bardzo lubi fruktozę jest to, że dieta FODMAP uwolniła mnie od wzdęć. Myślę, że warto zrobić jeszcze jeden krok naprzód i zrobić test wodorowy, który powinien sytuację wyjaśnić ostatecznie.
Ech, mijają 2 miesiące odkąd Jej nie ma. Na szczęście emocje już powoli cichną ustępując miejsca zwykłej tęsknocie i poczucia straty. Wszystko się zmieniło, kiedy nagle się pojawiła i wszystko się zmieniło, kiedy odeszła. Nienawidzę takich zmian.
I na koniec coś dla ucha: